Cichy motel na odludziu wydaje się oazą spokoju, lecz w rzeczywistości jest miejscem zbrodni.
Ale kto jest zabójcą? Czy to możliwe, by Norman Bates- 40 letni mężczyzna sterroryzowany przez matkę mógł dokonać tak krwawych zbrodni? A jeśli to nie on, to kto za tym wszystkim stoi?
Czas w szpitalu ciągnie się jak guma arabska, dlatego książka, która odrywała od szpitalnej rutyny była jak najbardziej potrzebna.
,,Psychoza” Roberta Blocha, amerykańskiego autora ponad
kilkuset opowiadań i 20 powieści, jest chyba obowiązkową pozycją na liście
każdego miłośnika thrillerów.
Wartka akcja, przystępny język i interesujące postacie przypadły do gustu nawet Alfredowi Hitchcockowi, który w 1999r. zekranizował dzieło Blocha. Jest to, obok ,,Ptaków” najbardziej znany film tego wybitnego reżysera. Dzięki niemu książka nabrała formy niemal kultowej.
Ekranizacja mistrza suspensu uznana jest za arcydzieło na światową skalę.
Rola Anthonego Perkinsa grającego Normana Batesa jest do dziś niedoścignionym popisem gry aktorskiej.
Hitchcock bawi się z widzem, co jakiś czas zmieniając konwencję filmu. Z początku nic nie zapowiada naprawdę mocno trzymających w napięciu, dramatycznych wydarzeń.
Tak naprawdę, wszystko zaczyna się dopiero po 40 minutach, co, przyznaję, z początku mnie zniechęciło.
Dodatkowo zawiodłam się na słynnej scenie pod prysznicem, która wydała mi się kiczowata do granic możliwości.
Cieszę się jednak, że nie zrezygnowałam na półmetku, bo to, co działo się później długo zostanie w mojej pamięci.
Co ciekawe, w latach 2013-2017 powstawał nawet serial ,,Bates motel” przedstawiający dzieciństwo Normana. Oglądałam kilka odcinków i wydaje mi się, że to całkiem dobry prequel. Chociaż za dużo w nim trochę licealnych wet-dreamów. Poważnie, na bohatera nie leci chyba tylko miejscowy gliniarz. Dobry montaż, scenariusz gwarantują błyskawiczny upływ czasu.
Waracając do książki, przypomina mi trochę ,,Wyliczankę” Johna Verdon’a, (szczerze polecam) albo raczej to ,,Wyliczanka” przypomina Psychozę. Cechą wspólną jest chora relacja z matką, która jednak w ,,Psychozie” jest bardziej wyeksponowana.
Godne uwagi jest swoiste poczucie humoru Blocha, które można wyczuć w niektórych fragmentach thrilleru.
Jeśli jednak liczy się na psychotyczne pranie mózgu i zawiłą, skomplikowaną fabułę, można się zawieść. Szczerze
Choć trzeba przyznać, że niektóre fragmenty, takie jak ostatni rozdział to majstersztyk. Podoba mi się prosty sposób, w jaki Bloch opisuje najbardziej dramatyczne wydarzenia. Bez patosu, gładko kreśli akcję.
A co do muzyki, bo jej tu nie może zabraknąć, idealnie pasuje tu utwór Talking Heads ,,Psycho Killer". Dobrze się słucha, więc polecam. Ciekawe zastosowanie francuskiego i angielskiego w jednej piosence.
A fa fa fa fa fa fa fa fa chodzi mi po głowie od dłuższego czasu.
Tak więc nie skrolluj dalej, tylko posłuchaj.
Uważam, że ,,Psychoza” jest godna uwagi, zwłaszcza teraz, kiedy wieczory są długie i nie wiadomo, czy to, co widzimy nie jest wytworem naszej własnej psychozy.
Komentarze
Prześlij komentarz