11 listopada, Obywatel G.C i cebula


Listopad. Kolejna rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę. Wielkie święto, kotyliony, flagi, defilady. Można by rzec, że patriotyzm najlepszej klasy. A jednak coś jest nie tak.

 To, że przypominamy sobie o swojej ojczyźnie w takie ważne dni jest oczywiste, bo nie sposób nie pamiętać. Generalnie chyba każdy obywatel danego państwa jakoś zapamiętuje takie daty. W kalendarzach ważne dni zaznaczone są na czerwono, w mediach nagłaśniają, jak to para prezydencka uczciła państwowe święto, jakie uroczystości się odbyły, w szkołach odbywają się apele.

Tylko co z tego?




Czy coraz częściej nie występuje w nas postawa ,,minutowego patrioty”?
Oczywiście nie wymagam śpiewania pieśni patriotycznych dzieciom na dobranoc, bo byłoby to z deczka nienormalne, ale pewne zachowania uderzają mnie swoją bezmyślnością.

 


To, że polski romantyczny patriotyzm zanikł, jest pewne. Czy to dobrze, czy źle- nie będę oceniać, bo zdania w tej kwestii są podzielone.  W każdym razie, myślę, że raczej nikła grupka obywateli ruszyłaby w bój za Polskę.
Nie mam jednak pewności, bo pokolenie nasze i naszych rodziców nigdy nie było zagrożone  wojną, ani zmuszone  do obrony kraju.

Uderzają mnie jednak od dłuższego czasu żarty typu ,,Polaki-Cebulaki” i inne z pokroju ,,Januszów” .

 Kurde, nie o taką Polskę walczyli nasi dziadkowie.

 Dlaczego my sami robimy z siebie pośmiewisko? Czy to w Internecie, czy na ulicy – wszędzie można usłyszeć o Januszowych Cebulach, o tym, jaka ta Polska zła. A może nie tyle zła, co śmieszna.  Z politowaniem w głosie drążą temat nawet najmłodsi. Już we wczesnej podstawówce, mówi się o cebulactwie. 




O Polsce nie trzeba dużo mówić, pisać peanów ku jej chwale . Nie trzeba pytać.
Po prostu pamiętać i docenić to, że jest wolna. Niepodległa.  Bo to wcale nie jest takie oczywiste.
Dobrze, że mamy te czerwone kartki w kalendarzu.


Maruś

Komentarze