Utwór amerykańskiego zespołu Imagine Dragons wydany w 2016
roku do filmu ,,Zanim się pojawiłeś” od jakiegoś czasu króluje w moim sercu.
Trafiłam na niego przypadkiem. Jak widać czasami można zaufać autoodtwarzaniu
na YouTube.
Choć nieczęsto słucham tego zespołu,
to od tej piosenki nie mogę się uwolnić. Głos Reynoldsa
i oprawa muzyczna z delikatnymi klawiszami w tle trafia do takiej części w sercu, w którym budzi się nadzieja.
Na co? Nie wiem. Chyba taka po prostu. Nieokreślone przekonanie o tym, że będzie dobrze.
Jeśli można mówić o kolorystyce utworu, to tę piosenkę widzę w kolorach ciepłego, miodowego żółtego, ciemnej czerwieni, z różnymi odcieniami zieleni.
Trafiłam na niego przypadkiem. Jak widać czasami można zaufać autoodtwarzaniu
na YouTube.
Choć nieczęsto słucham tego zespołu,
to od tej piosenki nie mogę się uwolnić. Głos Reynoldsa
i oprawa muzyczna z delikatnymi klawiszami w tle trafia do takiej części w sercu, w którym budzi się nadzieja.
Na co? Nie wiem. Chyba taka po prostu. Nieokreślone przekonanie o tym, że będzie dobrze.
Jeśli można mówić o kolorystyce utworu, to tę piosenkę widzę w kolorach ciepłego, miodowego żółtego, ciemnej czerwieni, z różnymi odcieniami zieleni.
Sam utwór nie zaskoczy tematyką, bo jako część soundtracku do
melodramatu, opowiada o miłości. Nie jest jednak przekolorowany, ani
przesłodzony. Z resztą jak sam film, który jest rasowym przedstawicielem
gatunku. Obejrzałam ,,Zanim się pojawiłeś” właśnie z powodu tej piosenki
i nie żałuję.
i nie żałuję.
Może i fabuła nie niesie ze sobą szalonych zwrotów akcji, czy zaskoczeń, ale
przecież nie
o to chodzi w melodramacie. Chodzi o to, żeby wciągnąć widza w opowieść i sprawić, by związał się emocjonalnie z jej bohaterami, co według mnie udało się znakomicie. Naturalna Emilia Clarke, jako Lou Clark (co za zbieżność nazwisk) od samego początku budzi sympatię. Nie jest wyidealizowana, popełnia błędy,
a przy tym jest tak urocza, że nie sposób jej nie pokochać. Choć przyznaję, że jej brwi czasem zupełnie nie dawały mi się skupić na niczym innym, jak na szalonych ruchach, jakie wykonywały.
Sam Claflin, wcielający się w nieuleczanie chorego fatalistę, doskonale oddaje rozdarcie między miłością do niepoprawnej optymistki, a rozpaczą i tęsknotą za tym, co utracił.
Reżyserka i scenarzystka (Thea Sharrock i Jojo Moyes) wykazały się niezwykłym wyczuciem, jeśli chodzi o to, gdzie zachować powagę, a gdzie dodać szczyptę, bardzo pozytywnego humoru.
I choć film po zakończeniu pozostawia w stanie zupełnego rozbicia, muzyka zostaje.
,,Not Today” Imagine Dragons jest naprawdę godną polecenia pozycją dla romantyków, zakochanych albo ludzi, którzy chcieliby się zrelaksować lub rozbudzić, choć na moment, nadzieję w swoim sercu.
o to chodzi w melodramacie. Chodzi o to, żeby wciągnąć widza w opowieść i sprawić, by związał się emocjonalnie z jej bohaterami, co według mnie udało się znakomicie. Naturalna Emilia Clarke, jako Lou Clark (co za zbieżność nazwisk) od samego początku budzi sympatię. Nie jest wyidealizowana, popełnia błędy,
a przy tym jest tak urocza, że nie sposób jej nie pokochać. Choć przyznaję, że jej brwi czasem zupełnie nie dawały mi się skupić na niczym innym, jak na szalonych ruchach, jakie wykonywały.
Sam Claflin, wcielający się w nieuleczanie chorego fatalistę, doskonale oddaje rozdarcie między miłością do niepoprawnej optymistki, a rozpaczą i tęsknotą za tym, co utracił.
Reżyserka i scenarzystka (Thea Sharrock i Jojo Moyes) wykazały się niezwykłym wyczuciem, jeśli chodzi o to, gdzie zachować powagę, a gdzie dodać szczyptę, bardzo pozytywnego humoru.
I choć film po zakończeniu pozostawia w stanie zupełnego rozbicia, muzyka zostaje.
,,Not Today” Imagine Dragons jest naprawdę godną polecenia pozycją dla romantyków, zakochanych albo ludzi, którzy chcieliby się zrelaksować lub rozbudzić, choć na moment, nadzieję w swoim sercu.
Komentarze
Prześlij komentarz