Trochę cynizmu świątecznego i top 5.

Komercyjne stacje radiowe już od listopada wałkują ,,Last Christmas” , więc włączoną mam głównie Trójkę, bo inaczej rozwałkowany zostałby mój mózg. 

W ogóle, zauważyliście, że ta piosenka wcale nie jest typowo świąteczna, tylko opowiada
o nieszczęśliwej miłości?

Wydaje mi się, że w większości świątecznych piosenek przynajmniej raz pada słowo ,,śnieg”. 
 Są to oczywiście utwory, które mają już swoje lata, bo obecnie takowy tekst mijałby się z prawdą.
Pamiętacie jeszcze białe święta? Ja nie.

Ja się pytam, skąd śnieg w Betlejem???


To samo tyczy się wszelkich gotowych życzeń w świątecznych kartkach. Po co życzyć komuś ,,otulenia świątecznym puchem”?
Przecież wiadomo, że białego puchu nie będzie.  A nawet gdyby był, to życzenie komuś takiego ,,otulenia”, jest równoznaczne z ,,niech przysypie Cię lawina”, tylko ubrane w ładniejsze słowa. Osobiście nie chciałabym takich życzeń.  No ludzie!

Skoro już mówimy o życzeniach, to na tegorocznej wigilii szkolnej usłyszałam tak niezmiernie miłe słowa, że nadal jestem pod ich wrażeniem.  No i nikt nie powiedział mi ,,nawzajem”!
Szok i niedowierzanie.


Jest tyle świątecznych piosenek, którymi chciałabym się z wami podzielić, ale wiem, że musiałabym wówczas napisać post na 3 kilometry. Dlatego przedstawiam  top 5.

Moim obecnym numerem 1, jest  ,,Rocking around the Christmas tree” Brendy Lee.
 Artystka  nazwana Little Miss Dynamite ze względu na swój niski wzrost (155cm) dzieliła scenę
z Johnem Lennonem, czy  Elvisem Preasleyem, dla mnie jest królową rock and rolla.

Trudno jednak pominąć fakt, że ten utwór kojarzy się głównie z Kevinem, który został sam w domu.

Tak czy inaczej, nie umiem sobie wyobrazić innego sposobu sprzątania mieszkania, niż tańcząc 
w rytm tego utworu.
Nr.2. to ,,Santa Clous is coming to town” Franka Sinatry. Co ja tu będę pisać-przecież to klasa sama w sobie.
Nr.3. – ,,Happy  Christamas” Johna Lennona. Niesamowicie podoba mi się ten utwór.
No cóż, John Lennon, to John Lennon.





Nr.4. to ,,Rudolph the red nose reindeer" w wykonaniu Gene Autry'ego. Piosenka z lat 40', a nadal można się świetnie przy niej pobujać.

No i nr.5. To nieśmiertelny Andy Williams i ,,It's the most wonderful time of the year". 



Wesołych świąt Kochani,
Martuś

Komentarze

Prześlij komentarz