No więc tak.
Chciałam napisać o Kabanosie i Luxtorpedzie, ale odłożę to na później, bo jak na razie w serduchu grają mi dwa utwory i film.
Od czterech dni nie mogłam spać, dopiero dzisiejsza noc była przespana. Dziwna sprawa, bo zwykle śpię jak dziecko. W nocy ze środy na czwartek, kiedy znów przewracałam się z boku na bok, w akcie desperacji sięgnęłam po telefon i włączyłam YouTube. Natknęłam się na piosenkę, która już znałam od jakiegoś czasu, ale w innej teledyskowej odsłonie.
Klip trwa 5 minut i chyba przez cały ten czas nie mrugnęłam. Poznałam ten utwór jakby od nowa i do teraz robi się ciepło na serduchu, kiedy go słucham. W ogóle bardzo polecam zespół Kodaline.
Żeby tego było mało, dzięki temu teledyskowi postanowiłam obejrzeć film, z którego pochodziły jego sceny.
,,Love, Rosie". Tak, to komedia romantyczna. I tak- obejrzałam ją. Tak, wzruszyłam się. I się tego absolutnie nie wstydzę.
Film oglądałam w zasadzie cały czas wstrzymując oddech. BYŁ PRZEPIĘKNY.
Wspaniali, naturalni aktorzy, wzruszająca historia, zwroty akcji. Nic dodać nic ująć.
Najbardziej cenię to, że nie był to film przesłodzony. Nie dzierżę cukierkowego Hollywood.
No i humor. Niektóre sceny były prześmieszne, a w niektórych uśmiechałeś się przez łzy.
Ten film po prostu TRZEBA ZOBACZYĆ.
Gdybym miała się jednak do czegoś przyczepić, to może do tego, że niektóre postaci były zbyt oklepane- długonoga blondynka jako ta zła i pusta itp. Ale to jedyny minus całokształtu.
A idąc tropem utworu Kodeline, dotarłam również to piosenki ,,The night we met"Lorda Hurona.
Jak się później okazało była wykorzystana w serialu ,,13 powodów"(tego serialu dla niezrównoważonych i niewyżytych nastolatek- tfu), ale ten fakt pomińmy.
Piosenka wzrusza mnie bardzo i tak jak ,,High Hopes" ogrzewa od środka.
Chciałam napisać o Kabanosie i Luxtorpedzie, ale odłożę to na później, bo jak na razie w serduchu grają mi dwa utwory i film.
Klip trwa 5 minut i chyba przez cały ten czas nie mrugnęłam. Poznałam ten utwór jakby od nowa i do teraz robi się ciepło na serduchu, kiedy go słucham. W ogóle bardzo polecam zespół Kodaline.
Żeby tego było mało, dzięki temu teledyskowi postanowiłam obejrzeć film, z którego pochodziły jego sceny.
,,Love, Rosie". Tak, to komedia romantyczna. I tak- obejrzałam ją. Tak, wzruszyłam się. I się tego absolutnie nie wstydzę.
Film oglądałam w zasadzie cały czas wstrzymując oddech. BYŁ PRZEPIĘKNY.
Wspaniali, naturalni aktorzy, wzruszająca historia, zwroty akcji. Nic dodać nic ująć.
Najbardziej cenię to, że nie był to film przesłodzony. Nie dzierżę cukierkowego Hollywood.
No i humor. Niektóre sceny były prześmieszne, a w niektórych uśmiechałeś się przez łzy.
Ten film po prostu TRZEBA ZOBACZYĆ.
No, także może czasem dobrze nie spać? I kij, że na historii znów umierałam i walczyłam z opadającymi powiekami ważącymi tonę.
A idąc tropem utworu Kodeline, dotarłam również to piosenki ,,The night we met"Lorda Hurona.
Jak się później okazało była wykorzystana w serialu ,,13 powodów"(tego serialu dla niezrównoważonych i niewyżytych nastolatek- tfu), ale ten fakt pomińmy.
Piosenka wzrusza mnie bardzo i tak jak ,,High Hopes" ogrzewa od środka.
Zostawiam Was z nimi,
Martuś
Martuś
Komentarze
Prześlij komentarz