No więc mam antybiotyk. No cóż, tak to jest jak się łazi z zapaleniem gardła przez tydzień.
Jakoś specjalnie nie cierpię z powodu zwolnienia na poniedziałek, zwłaszcza, że mamy basen.
Po 3 latach w klasie pływackiej i po podstawówkowych treningach mam wody po dziurki w nosie.
Mam tylko nadzieję, że do koncertu w Żninie się wyleczę. (klik)
Odrosły mi już trochę włosy i wreszcie zaczynają żyć swoim życiem. Cieszę się, bo brakuje mi moich, jak to kolega z gimnazjum nazwał, lepianek- różnorakich spięć i fryzur.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło- zaczęłam bardziej doceniać długość i jakość włosów, niż robiłam to wcześniej.
Człowiek uczy się na błędach. Chociaż już odniosłam sukces, bo mogę je już związywać.
Ale dość tej prywaty. Przejdźmy do tematyki bloga.
Aktualnie czytam ,,Rok 1984" Georga Orwella. Nie zdążymy go przerobić na polskim, a coś mi podpowiadało, że jest to naprawdę dobra pozycja. No i intuicja się sprawdziła. Świetna książka, czytam jednym tchem. Traktuje o wolności jednostki, wojnie, pokoju, miłości i innych, nie mniej ważnych, wartościach. Napisana bardzo dobrym stylem, jak gdyby czyta się sama. Ani się obejrzałam, a jestem na 200 stronie.
Dawno już nie pisałam o książkach. W międzyczasie przeczytałam też zbiór reportaży Justyny Kopińskiej ,,Polska odwraca oczy", która mnie te oczy otworzyła. Naprawdę gorąco polecam tę pozycję.
Zaczęłam też czytać ,,Dziewczynkę w zielonym sweterku", ale nie dokończyłam, bo każda komórka mojego ciała krzyczała. Za bardzo rozwala mnie tematyka wojny.
Ale może zrobię jeszcze jedno podejście.
A jeśli chodzi o muzykę, to ,,Tatę dilera" umiem już na pamięć, więc jak ktoś chce, to mogę mu zarapować. (Odpowiedzialności za ewentualne szkody nie ponoszę, słuchasz na własne ryzyko.)
No i zasłuchuję się ostatnio w dwóch stopach. Zespół Two Feet ma w sobie coś magicznego.
Chociaż tytuły są dość.... oryginalne.
Zresztą, sami posłuchajcie.
Buziaki, Martuś
Komentarze
Prześlij komentarz